„Dokąd jedziesz?” Przemyślenia na Wielki Post
Każdy z nas gdzieś zmierza. Każdy ma jakiś cel w życiu. Chociaż czasami nie jest tego do końca świadomy. Szczęśliwa mama pierwsza bierze w ramiona swe nowonarodzone dziecko, któremu dała życie. Później cieszy się z pierwszych słów, kroków i życiowych osiągnięć. Nawet tych najmniejszych. Później wypuszcza go w dorosłe życie jak orzeł swoje młode potomstwo w bezmiar niewiadomej przyszłości. Podróżny wsiada do wybranego środka lokomocji, aby dotrzeć do określonego celu. Jednak nie każda podróż ma szczęśliwe zakończenie. Awaria lub katastrofa przedwcześnie przerywa rozpoczętą wędrówkę. Tak niedawno byliśmy w gościnie u małego Jezusa w Betlejem witani przez Maryję i Józefa. Za parę chwil rozpoczniemy z Mistrzem Nazaretu czas Wielkiego Postu. Jakby preludium do jedynego w swoim rodzaju zwycięstwa Jezusa Chrystusa nad słabością, grzechem, buntem, upadkiem zagubionej ludzkości. Jezus rozpoczął działalność publiczną od chrztu z rąk Jana Chrzciciela nad rzeką Jordan. Później były pierwsze wielkie cuda i nauczanie malutkich i mądrych tego świata oraz dobrych i grzesznych. Przyszedł do wszystkich. Wyruszył na pustynię na 40 dni jak Naród Wybrany. Z tym, że im to zajęło aż 40 lat. Wyruszając w podróż, dużą lub małą, zabieramy to co najważniejsze: mapę, kompas, latarkę, przewodnik i pożywienie. My jako chrześcijanie jesteśmy w drodze do nieba. Naszą „mapą”, „kompasem” i światłem” jest Słowo Boże a pokarmem eucharystia. Jezus mówi do nas na początku Wielkiego Postu. Zabierz Mnie, nie będę ci przeszkadzał, ale raczej niewidzialnie pomagał. Chcę z tobą spędzić kolejny czas przed Wielką Nocą. Może już ostatnią w twoim życiu. Wędrując z innymi rozważaj moją mękę i miłość do ciebie – jako ukochanego brata i siostry, których kocham bezgranicznie. Na końcu będzie męka i krzyż, ale to nie koniec. To dopiero początek, jakby brama do lepszego życia w niebie. Tam będziemy już razem na zawsze. Będziemy uwielbiać Mojego Ojca, którego jako Syn Odwieczny kocham miłością niezmierzoną. Chodź za mną i ze mną . Daję ci moje Słowo – Pismo Święte. Daję ci przykład życia ludzi, którzy już osiągnęli niebo. To święci i błogosławieni twojej polskiej ziemi. Twoi bracia i siostry w wierze. Nie idź w tę drogę sam. Zabierz ukochana żonę, ukochanego męża i „światełka” waszego wspólnego życia – dzieci. Dar miłości Boga dla ciebie. Chodźmy razem przez ten błogosławiony czas liturgiczny. Pomóż zwyciężyć zło i śmierć współczesnego czasu. Pomóż dźwigać krzyż tym, którzy cierpią razem ze mną. Bądź z nimi, bo Ja jestem w nich. W czasie tych kilkudziesięciu dni możemy na trzy sposoby służyć: Bogu, ludziom i pokutować. Znajdź mnie na dłuższej modlitwie do Mnie – swego Pana, za siebie i za tych, którzy uważają, że modlitwa to wyraz słabości i zacofania. Nie zrażaj się tym. Znajdziesz mnie przed tabernakulum w cichym maleńkim kościółku czy okazałej katedrze. Będę tam na ciebie czekał. Przyjdź mam wiele do powiedzenia. Szukaj mnie w poście, czyli samoograniczeniu nawet tego co dozwolone. Zrezygnuj z wielu rzeczy ,niekoniecznie muszą to być słodycze. Może to być ulubiony serial czy program telewizyjny. Może dla ciebie takim postem będzie sąsiadka, której nie lubisz lub, która wzbudza przykre uczucia. A może to sąsiad, który nadużywa alkoholu. Pije, bo nikt go nie zauważa lub dawno stracił sens życia. Nie żyje ukochana żona czy przedwcześnie zmarłe dziecko. Płacze i pije – krzycząc – zauważ mnie, bo ja już nie mam sił walczyć i być dobry, i elegancki. A może znajdziesz mnie w jałmużnie czy pomocy finansowej tym, których los nie oszczędził. Przyjaciele – dziś Jezus zaprasza nas do wspólnego przeżycia tego wyjątkowego czasu Kościoła powszechnego. Dajmy sobie szansę na uczynienie czegoś dobrego, co będzie skutkować dzisiaj i w przyszłej wieczności.